TutusTuus
Very Creative

Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:00, 16 Sie 2013 Temat postu: Shebress Ackless |
|
|
Imię: Shebress
Nazwisko: Ackless
Rasa: Pół-Elf
Wiek rzeczywisty: 17lat
Wygląd:
Wygląd:
Shebress ma dłuższe, jasne włosy za ucho, okalające jego głowę. Czasem przybierają one kolor ciemnego blondu, lub nawet barwy złota, a czasem są prawie białe. Ma hipnotyzujące, nieduże, bystre, bardzo ciemne -prawie czarne oczy. Jego twarz ma owalny kształt, oraz koreańsko-azjatyckie, delikatne rysy twrzy. Ma szpiczaste uszy i długą szyję dzięki temu, że jest w połowie elfem. Jest wysoki, ale nie za bardzo. Ma szczupłą sylwetkę, stworzoną idealnie do tańca. Ma wąskie biodra, przy których jego sylwetka wygląda jakby w przybliżeniu przybrała kształt litery "v". Jest również dobrze zbudowany, a jego tors ładnie zarysowany, jakby co jakiś czas ćwiczył. Nie wygląda jak futbolista, a idealnie jak na nastolatka. Nie wygląda również na swój młody wiek, chociaż jego uroda nadrabia.
Zamieszkiwane królestwo: Bor
Historia:
Shebress nie pamięta co działo się do 6 roku życia. Wie tylko, że został podrzucony do swojej wcześniejsze rodziny w wiklinowym koszyku. Był on opatuony w coś na kształ kocyka. Z tym samym znalazł się u obecnej rodziny.
W wieku 6 lat, znalazł się jednak w innej rodzinie. Natomiast poprzedni rodzice, którzy go prawdopodobnie wychowywali byli jakby snem, który śnił przez pewien czas. Państwo Acklessowie, przyjęli chłopczyka pod swój dach, ale także dali mu imię, ponieważ nie znali poprzedniego. Ku własnemu zaskoczeniu spodobało się mu brzmienie jak i tony tego imienia. Zamknięty w sobie Brez, był niecodziennością w zazwyczaj głośnym domu Acklessów. Kiedy pierwszy raz poznał swoją młodszą o dwa lata siostre, srojąc na ganku, od razu otworzył się. W końcu i jemu udzieliło się zachowanie, jakie panowało na codzień.
W wielku lat 8, jego uszy przybrały szpiczasty kształt. Rodzina się tym jednak nie przejmowała, ponieważ każdy miał w sobie coś innego. Ojciec, miał szpiczasty, orli nos, matka miała wręcz białe włosy, natomiast mała Shea, miała wielkie, czarne oczy, bez źrenic. A przynajmniej nie można było ich odróźnić.
Oczywiście, jak większość tamtejszych dzieciaków z Królestwa Bor, chodził do szkoły. A raczej coś na jej kształt. Był pilnym uczniem, lubiacym zająć się nauką i zgłębianiem wiedzy.
-Dlaczego płaczesz, maleństwo?
Chłopak rozjerzał się wokół siebie, starając się dociec, gdzie się znajduje. Z tego co się orientował, był gdzieś w lesie, który pierwszy raz widział na oczy. A przynjamniej to nie ten las, w którym od czasu do czasu polował z ojcem. Jednak uczucie, że jest w domu go nie opuszczało. Dzięki niemu zdołał się trochę uspokoić.
- Dlaczego płaczesz, maleństwo? - ponownie usłyszał śpiewny głos. Nie ruszył się jednak z miejsca. Dotknął ręką twarzy i ze zdumieniem zanotował, że była mokra. Nie rozumiał owego płaczu, przecież czuł się jak w odmu. Po chwili uderzyła go pewna myśl.
Przecież on mieszka w ludzkim świecie, z ludźmi, a nie w lesie! Z rosnącą paniką w oczach rozejrzał się w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki.
- Jesteś w domu, skarbie... - rozległ sie ten sam śpiewny głos. Z roztargnieniem stwierdził, że należy do kobiety.
- Gdzie jestem?! -wyszeptał w przestrzeń, nie widząc nikogo do kogo należałby wcześniej wspomniany głos. Nie był on jednak złudzeniem. Od niego dostawał przyjemnych dreszczy. Wymyślił je sobie? Raczej, mało prawdopodobne, prawda?
Za plecami usłyszał łamiącą się gałązkę. Odwrócił sie momentalnie nasłuchując. Kucnął wytęrzając wzork, tak jak uczył go ojciec na polowaniu, za potencjalnym zagrożeniem. W jego rece znikąd pojawił się jego ulubiony łuk, z wygrawerowanym jego imieniem przez jego matkę. Napiął cięciwe ze strzałą i ruszył przed siebie najciszej jak potrafił.
- Musisz uciekać! - tym razem głos przemówił do niego w myślach. - Musisz uciekać, skarbie! - Jednakże usłyszał dwa głosy, tak samo śpiewne. Oba przemiawiały do niego z niewypowiedzianą czułością. Jeden był bez wątpienia kobiecy, a drugi męski.
Znów usłyszał łamiące się gałęzie. Tym razem jednak nadchodziły z każdej strony jednocześnie. Oddech uwiezł mu w garde. Przytulił łuk do siebie, bo jak miał strzelać, skoro nic nie widział?
"Nie kieruj się wzrokiem, lecz słuchem, synu. Zaufaj sobie." - głos ojca pojawił się znikąd, jakby na zawołanie. Nastała cisza. Zamknął pospiesznie oczy, ponownie wyciągając strzałe i napinając ją na cięciwe. Przykucnął nasłuchując choćby najmniejszego szmeru. Usłyszał. Wystrzelił w tamtym kierunku. Otworzył jedno oko, chcąc zobaczyć czy niewidzialne coś się ujawniło i czy trafił. Poczuł jak obrasta go niekontrolowana gesia skórka. Na karku poczuł śmierdzący oddech. Niezdolny do jakiegokolwiek ruchu zamknął oczy, modląc się, żeby to coś sobie poszło. Po chwili smród zniknął, jednak kiedy otworzył oczy, zobaczył piękną kobietę, która raziła urodą w oczy. Odsunał się czym prędzej zasłaniając dłonią oczy. Kobieta zrobiła krok w jego kierunku. Nie rozumiejąc własnego przerażenia, czując czujeś dłonie popychające go z dala od świecącej postaci, wyciągajął łuk. Drżącymi dłońmi napiął cięciwę i wycelował, ale nie strzelił. Pani coś mówiła, ale nie słyszał słów. Wiedział, że nie może ich słyszeć. Zaczął kręcić głową jak szalony wycofując się. W mgnieniu oka, piękna kobieta zmieniła się w pół- człowieka, pół-rybe. Jej ogon był pokryty żylakami i łuskami, a ciało składało się ze skóry i kości. W miejscach oczu, była tylko pustka. Z wrzaskiem owrócił się i zaczął gnać przed siebie, nie bacząc czy to dobra droga. Im bardziej czuł za plecami smród, tym bardziej przyspieszał.
Sceneria się zmieniła, znalazł się nad urwiskiem. Spojrzał w dół, gdzie znajdowało się więcej istot rodem z horroru, w ogromnym zbiorniku wody. Odwrócił się, tyłem do wielkiej dziury. Przed nim na powrót stała piękna niczym anioł kobieta. Szła zwiewnym krokiem w jego stronę. Chciał zacząć krzyczeć, ale nie mógł otworzyć ust. W panice zrobił krok do tyłu i poleciał w dół wymachując rękami i nogami, próbując wrzeszczeć.
W swoje 12 urodziny, dokładnie minute przez północą, obudził się zlany potem z żywym obrazem anioła i stwora, jednocześnie. Na kołudrze siedziała zaniepokojona matka, ojciec i siostra, przytulająca brata do siebie. Z paranoicznym śmiechem uspokoił rodzine, że to tylko nic nieznaczący koszmar, z naciskiem na NIC-NIEZNACZĄCY.
Tydzień później wszyscy dali mu spokój widząc, że koszmar nie powraca, jednakże obraz potwora pozostał w jego pamięci jak żywy. Wyrył się na wnetrzu powiek jak tatuaż i za każdym razem kiedy zamknął oczy widział te puste oczodoły.
Lata mijały, a koszmary nie wracały. Od czasu do czasu, jednak słyszał jakieś szepty, a czasem nawet śpiew. Nikomu o tym nie wspominał, bo przecież wzięliby go za wariata. Kołysanke, którą słyszał, za każdym razem jak kładł się spać, dochodziła z wnętrza jego istnienia. Możnaby powiedzieć, że coś zagniezdżonego w nim, w jakiejś małej cząstce jego duszy, śpiewało, by odegnać złe sny. Nie dowiedział się jednak co to było.
W swoje 15 urodziny, dostał nowy łuk, od ojca, parę rękawic, ręcznie robionych od siostry i szkatułkę od ukochanej matki. Powiedziała mu ona, że dokładnie pół roku temu, ktoś podrzucił tę rzecz pod drzwi z karteczką, którą wyciągneła po chwili z jednej z wiklinowych szuflad. Podała ją chłopakowi, który przeczytał na głos:
Dla Shebressa Acklessa, mojego umiłowanego syna.
Przekażcie mu proszę, to w wieku lat 15.
PS.
Dziękuję, że obdażyliście go ta wielką miłością.
I że się nim zaopiekowaliście.
W pięknym pudełku, na oko grawerowanym ręcznie, było kilka zwoi, i coś co przypominało ksiażkę. Na wieku była liczba 15 i wielkie S. z czymś czego nie potrafił nazwać. Bardzo możliwe, że był to herb rodziny królewskiej, choć wątpił, czy była w to zamieszana owa rodzina królewska.
Nie przeglądając jej schował ją pod swoje łóżko i nigdy więcej jej nie dotknął. Jednakże dokładnie półtorej roku później, majac sen, w którym tajemniczy, śpiewny głos mówi mu, że musi przejrzeć zawartość świętej szkatułki. Rano dowiaduje się, że rodzina idzie na targ, jednak Shebress udając, że źle sie czuje zostaje w domu, wykorzystuje okazje i przegląda zawartość tajemniczego pudełka.
Książką, okazuje się mieć puste stronice, a w jednym ze zwoji, znajduje ukryty "skrawek" papieru. Jest to list:
Umiłowany Synu.
Musisz wiedzieć, że to co Ci się przydarzyło...- Mieliśmy na uwadze tylko i wyłącznie Twoje bezpieczeństwo. Teraz, kiedy już niedługo osiągniesz pełnoletność, jak przykazuje nasza tradycja, musisz poznać niektóre sprawy, by nie żyć w wiecznej nieświadomości.
A teraz, kochanie, rozsiadź się wygodnie bo hostoria, która jest twoim dziedzictwem jest strasznie długa. Chcę cię uprzedzić, że nikt tego papieru nie może zobaczyć, więc najlepiej zaraz po przeczytaniu spal kartki, które Ci napisałam.
Zaczynając od początku, musisz wiedzieć, że jesteś tylko w połowie człowiekem. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego masz szpiczaste uszy, zamiłowanie do broni- jak Twój ojciec. A mówiąc zamiłowanie do broni, mam na myśli świetne posługiwanie się łukiem, tak jakby był predłużeniem twojej ręki. I pewnie pięknie śpiewasz. Mam racje? Pewnie odziedziczyłeś również moją nieśmiałość i kilka cech, które są cechami głównymi wśród elfów. Owszem, w połówie jesteś elfem. Zapewne masz milion pytań, i liczę, że kiedyś na wszystkie Ci odpowiem. Teraz w skrócie opowiem Ci o Twoim dziedzictwie i chcę byś zatrzymał to dla siebie. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale liczę, że odziedziczyłeś silną wolę swojego ziemskiego ojca i klarowność elfa.
Wiele lat, przed Twoimi narodzinami, moja rodzina, czyli Twoi dziadkowie, mieli problem z niektórymi elfami. Nie były to oczywiście długi, jak to bywa u rodzaju ludzkiego. Jest to dużo bardziej skomplikowane, niż możnaby przypuszczać. Jako rasa elfów, my z natury jesteśmy przeważnie pokojowi i cenimy najdrobniejsze detale. Niestety zdarzają się i tacy, których to nie interesuje, ale nie będe Cię zanudzać elfią polityką, bo nie znam wielu osób, które pławią się w tych tematach. Otórz, wracając do owych problemów, które szczęściem zostały zażegnane, znalazłam Twojego ojca, w rodzie elfim. Jest on fantastycznym mężczyzną, ale jak się domyślach po słowach "pół-elf", był ktoś trzeci.
Nasza rasa, nie zapuszcza się w kraje, które zamieszkują ludzie. Nie interesują nas one, ale zdarzają się młodzi, ciekawi świata- Pewnie doskonale wiesz, o czym mówię. I mnie się przydarzyła ciekawość, która jak myślę, domyślasz się, jak się skończyła. Jednakże nim zorientowałam się, że jesteś, kochanie w drodze, dawno zapomniałam o... - jak to mówią młodzi? - jednorazowej przygodzie? Powiedzmy, że to odnosi się do mojego młodzieńczego postępku. Wracając, byłam już po ślubie- jak nazwałby to człowiek - z Twoim elfim ojcem.
Kiedy moi rodzice dowiedzieli się, że jesteś tylko w połowie elfem, rozpętało się piekło, ponieważ w naszym świecie, teoretycznie, nie może istnieć ktoś taki. Nie mniej jednak nasze rodziny, w końcu sie dogadały, że ukryjemy Cię w świecie ludzi. Pewnie w moim słowotoku odnalazłeś wiele prawd i wiele niedomówień. Niestety takie wyjawienie prawdy, to nie sposób przelać na papier...
Strony się ciągneły, a historia napisana przez jego matkę, rzucała coraz więcej światła na jego dotychczasowe życie. Oczywiśćie, pozostawiało to wiele do życzenia, ale doceniał on poświęcenia z jakim napisała do niego ten list. Od razu po jego przeczytaniu podszedł do niewielkiego kominka, i rzucił pergaminowe kartki w ogień.
"Dlaczgego płaczesz, maleństwo?".
Uświadomiwszy sobie chłopak, że jego twarz jest mokra czym prędzej ją wytarł. Po tym incydencie, schował szkatułke, w dziurze, którą sam zrobił. Była to jego tajna skrytka, o której nikt nie miał wiedzieć. Oczywiście, jego młodsza siostra, pewnego dnia buszując z niezdrową ciekawością, odkryła schowek w ścianie, ale na szczęście nie była ona paplą i zostawiła dla siebie, pewnego dnia wykorzystając to przeciw niemu.
Dni mijały nieubłaganie, ale z listu matki wiedział, że jego wiek zatrzyma się w 21 urodziny. Z dnia na dzień czekał na moment, w którym wreszczcie pozna swoich elfich rodziców i zasypie ich milionem pytań.
Zawód: Jeszcze nie ma.
Rodzina:
~ Przyrodnia matka: Elena Ackless
~ Przyrodni Ojciec: Even Ackless
~ Młodsza siostra: Shea Ackless
Charakter:
Jest nieśmiałym nastolatkiem, który nie lubi się wychylać, ani być w centrum zainteresowania w gronie nieznanych mu osób. Natomiast w swoim małym gronie jest wygadany - często dowcipkuje, a także w przypływie złego humoru czasem zdarzy mu się być sarkastyczny. Bywa również zabawny, a jak już wcześniej zostało wspomniane, często dowcipkuje, przez co można go wziąć za pewnego siebie. Zwykle w pierwszym starciu jest czujny i nieufny, ale ludzie nie widzą u niego takich cech, ponieważ jest mistrzem w ukrywaniu uczuć i emocji. A przynajmniej czasami...
W kontaktach damsko-męskich jest kompletnym laikiem. Nie ma pojęcia jak się zachować, kiedy dziewczyna mu się podoba. Często również w owych sytuacjach zdarza mu się jąkać, lub obficie rumienić i na domiar złego bywa niezdarą. Nie potrafi przyjmować od nieznajomych komplementów. Najczęściej garbi się i przeczesuje ręką włosy, co jest u niego charakterystycznym objawem zdenerwowania i zmieszania. Jednakże, w gronie znajomych uważa się za przystojnego amanta, a komplementy z ust przyjaciół, rodziny, dobrych znajomych nie sprawiają mu problemów. Przez swoje zachowanie, przyciąga do siebie tłumy dziewczyn, choć jest nieświadom swojej atrakcyjności i zawsze ( w kontaktach z nieznajomymi) temu zaprzecza.
Lubi pomagać w domu jak i znajomym. Niejednokrotnie zdarza mu się znikać w swoich własnych wymyślonych światach.
Podsumowując, jest zaprzeczeniem samego siebie, a jego cechy wciąż się zmieniają i może zaskoczyć każdego.
Dodatkowe informacje i umiejętności:
Iformacje:
* Ma lekko szpiczaste uczy.
* Nie lubi kiedy mówi się do niego zdrobnieniami.
* Ma obsesje na punkcie "mowy ciała". Zwraca na to szczególną uwagę.
* Lubi poznawać nowe rzeczy.
* Chciałby zobaczyć na własne oczy Syrene.
Umiejętności:
* Jest fenomenalnym łucznikiem.
* Ma piękny, melodyjny głos, ale bardzo rzadko śpiewa, z uwagi na to, iż jest wstydliwy.
* Jak chce to potrafi czarować ludzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez TutusTuus dnia Sob 22:05, 17 Sie 2013, w całości zmieniany 7 razy
|
|