|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SALT THE WOUND!
Visionary

Dołączył: 23 Lut 2013
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: R'lyeh
|
Wysłany: Śro 18:24, 06 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
To ja jeszcze z innej strony.
Mam nerwicę. Zmagam się z nią od kilku lat. Teraz wreszcie wyszłam na prostą i z całego pakietu atrakcji zostały mi tylko stany lękowe, ale dość daleko zawędrowałam drogą ku autodestrukcji. Nerwica nie brzmi szczególnie źle, lecz w praktyce to jest koszmar.
Gimnazjum było ciągłą huśtawką emocjonalną: od poczucia winy przechodziłam do złości na świat, ze złości na świat do autoagresji, z autoagresji płynnie do poczucia winy. Przez większość drugiej klasy walczyłam z natrętnymi myślami oscylującymi między samobójstwem a autoagresją. Gdy jadłam obiad, przez głowę przechodziły mi różne koncepcje okaleczenia się sztućcami, gdy pisałam klasówkę z matematyki, rozważałam pocięcie się papierem i wbicie sobie długopisu w gardło, każdy samochód czy pociąg oceniałam pod kątem obrażeń, jakie mógłby mi zadać, i tak dalej, i tak dalej, w kółko przez kilka miesięcy.
Myśli natrętne mają to do siebie, że są natrętne, przechodzą przez umysł mimowolnie i próby wyrzucenia ich stamtąd mają tyle sensu, co powtarzanie sobie "nie myśl o słoniu w różowe ciapki". Trudno się od nich uwolnić. Ludzie jednak średnio to rozumieją, tak samo jak średnio rozumieją przyczyny autoagresji. Łatwo powiedzieć "nie myśl tak", "to głupie", "niszczysz sobie życie", "niedługo ta moda przejdzie" i osobę z takimi problemami zaszufladkować.
Nic sobie jednak ostatecznie nie zrobiłam, bo, co zabawne, najgorszemu okresowi towarzyszyła ogromna fobia przed ranami, skaleczeniami i w ogóle uszkodzeniami ciała. Co najwyżej wbijanie paznokci w ciało i wydrapywanie sobie skóry, gdy już nie mogłam wytrzymać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ewangelina
Very Creative

Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:38, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Przez większość drugiej klasy walczyłam z natrętnymi myślami oscylującymi między samobójstwem a autoagresją. Gdy jadłam obiad, przez głowę przechodziły mi różne koncepcje okaleczenia się sztućcami, gdy pisałam klasówkę z matematyki, rozważałam pocięcie się papierem i wbicie sobie długopisu w gardło, każdy samochód czy pociąg oceniałam pod kątem obrażeń, jakie mógłby mi zadać, i tak dalej, i tak dalej, w kółko przez kilka miesięcy. |
O, znalazłam pokrewną duszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
birdy.
Ingenious

Dołączył: 21 Lut 2013
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pią 22:16, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
U nas w szkole była prelekcja na ten temat.
Dokładnie tak jak Grouble, nie mam nic do takich ludzi, nie pouczam, również nie pochwalam. Ale zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego ludzie świadomie dążą do sprawiania sobie bólu? Mnie na samą myśl, że miałaby sobie rozciąć skórę robi się wręcz niedobrze (chyba po prostu boję się bólu). Kilka z Was już pisało, że to dla szpanu, by zobaczyć jak to jest. Inni robią to by uwolnić się od problemów.
Tak czy siak, jeżeli ktoś świadomie się krzywdzi, to chyba nie mam nic do powiedzenia w sprawie pomocy mu. Jeżeli ktoś nie chce, to nie.
Tylko nie rozumiem, dlaczego tatuowanie siebie uważa się za autodestrukcję. Tak nam mówiła jakaś bardzo mądra psycholog
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez birdy. dnia Pią 22:19, 08 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
SALT THE WOUND!
Visionary

Dołączył: 23 Lut 2013
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: R'lyeh
|
Wysłany: Sob 14:25, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
birdy. napisał: | Tak czy siak, jeżeli ktoś świadomie się krzywdzi, to chyba nie mam nic do powiedzenia w sprawie pomocy mu. Jeżeli ktoś nie chce, to nie. |
Nie wiem, czy to jest dobre podejście. Nikt nie krzywdzi się dlatego, że to jego sposób na życie, hobby i cholera wie co jeszcze. To jest realny problem, z którego trudno się wyrwać. Autoagresja działa raczej na zasadzie, hm, narkotyku? "Nienawidzę się za to, że robię sobie krzywdę, więc robię sobie krzywdę"? Coś takiego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez SALT THE WOUND! dnia Sob 14:26, 09 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
birdy.
Ingenious

Dołączył: 21 Lut 2013
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Sob 17:20, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Może i tak, ale jeżeli ktoś nie chce pomocy, to mam kogoś na siłę zmuszać, by przestał?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
wanderlust
Creative Master

Dołączył: 01 Mar 2013
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:15, 12 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Czasami to jest jedyne wyjście. Bywa, że w żaden inny sposób nie można pomóc, a pomóc jednak trzeba. Zaczyna się od autoagresji, a kończy nieraz na samobójstwie. Nie wiem jak Wy, ale ja miałabym wyrzuty sumienia, gdybym dowiedziała się, że ktoś, o kim wiem, że się ciął, zabił się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natsume
Thinker

Dołączył: 23 Lut 2013
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:25, 13 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Mam nerwicę. Zmagam się z nią od kilku lat. Teraz wreszcie wyszłam na prostą i z całego pakietu atrakcji zostały mi tylko stany lękowe, ale dość daleko zawędrowałam drogą ku autodestrukcji. Nerwica nie brzmi szczególnie źle, lecz w praktyce to jest koszmar.
Gimnazjum było ciągłą huśtawką emocjonalną: od poczucia winy przechodziłam do złości na świat, ze złości na świat do autoagresji, z autoagresji płynnie do poczucia winy. Przez większość drugiej klasy walczyłam z natrętnymi myślami oscylującymi między samobójstwem a autoagresją. Gdy jadłam obiad, przez głowę przechodziły mi różne koncepcje okaleczenia się sztućcami, gdy pisałam klasówkę z matematyki, rozważałam pocięcie się papierem i wbicie sobie długopisu w gardło, każdy samochód czy pociąg oceniałam pod kątem obrażeń, jakie mógłby mi zadać, i tak dalej, i tak dalej, w kółko przez kilka miesięcy. |
Powiedzmy, że w jakiś sposób cię rozumiem. Też mam nerwicę, ale u mnie dopiero to się zaczyna i jak na razie tylko nałogowo niszczę przedmioty. Huśtawka emocjonalna to koszmar.
Mhm, ja tak samo, wanderlust. Należy zrobić absolutnie wszystko co w naszej mocy by pomóc takiej osobie, nawet jeśli ona miałaby do nas o to żal.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Natsume dnia Śro 16:26, 13 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jenny21
Very Creative

Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 2238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Śro 17:04, 13 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
wanderlust napisał: | Czasami to jest jedyne wyjście. Bywa, że w żaden inny sposób nie można pomóc, a pomóc jednak trzeba. Zaczyna się od autoagresji, a kończy nieraz na samobójstwie. Nie wiem jak Wy, ale ja miałabym wyrzuty sumienia, gdybym dowiedziała się, że ktoś, o kim wiem, że się ciął, zabił się. |
Dokładnie.. uważam, że trzeba takim osobom pomagać. Jednej koleżance z pomocą innych już wybiłyśmy to z głowy.. przynajmniej na jakiś czas. Na szczęście u niej nie było to az tak poważne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|