Adopcja dzieci przez pary homoseksualne

Uliczka

Tak, jest już temat o homoseksualistach, w których był poruszany temat adopcji. Ale przyszła mi ochota na głębsze poruszenie tematu, podyskutowanie nie kłócenie się tylko o tym, zostawiając na bok ogólne zdanie o osobach innej orientacji.
Jesteście za? Przeciw? Dlaczego macie takie, a nie inne zdanie?
Rozpiszcie się, pogadajmy sobie, bo dawno żadnej dyskusji tu nie widziałam c:

olga

Do homoseksualistów nie mam nic, nawet popieram akcje żeby było to "dozwolone i legalne" w każdym kraju ale do adopcji dzieci przez pary seksualne mam już zastrzeżenia. Po prostu uważam że dziecko potrzebuje i mamy i taty a nie np dwóch tatusiów.

Ewangelina

Skoro dwie osoby tej samej płci się kochają, i chcą ową miłość przelać na wychowanie dziecka, to czemu nie? Przecież sami naturalnie nie będą mogli mieć własnego - i wyrażenie własnego jest tutaj słowem kluczowym. Niech pokażą, że to, co ich łączy, będzie obrazować wychowanie.

Pink Panther

Popieram olgę.
Nie można pozwalać na świadome i zamierzone skazywanie dziecka w niezbyt normalnych warunkach. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, ale pomimo wszystko, to nie jest po prostu "niekonwencjonalny model rodziny". To wychowywanie dziecka tak jakby bez czegoś. Nie w pełni. Rozumiem, że homoseksualiści obdarzyliby dziecko taką samą miłością i zapewnili mu takie same warunki materialne, ale są takie rzeczy, od których jest mamusia i są takie sprawy, którymi zajmuje się tylko tatuś. Syn potrzebuje męskiej ręki, córka potrzebuje pomocy matki, ale też córka bez ojca i syn bez matki - nie, nie. Takim dzieciom coś brakuje. To znaczy nie zrozumcie mnie źle, ale np. jeśli matka samotnie wychowuje dziecko, to później się przecież mówi "wiesz, bo ja wychowałam się bez ojca". Nie można oddawać komuś dziecka tylko dlatego, że ktoś je bardzo kocha. Tu się liczy jeszcze wychowanie. Taka pełnia tego, co można mu dać.
No i trzeba wziąć jeszcze pod uwagę pary, które nie są w stanie nawet zapewnić dziecku normalnego wychowania. Bo zgaduję, że kilka homoseksualistów mogłoby podołać zadaniu, ale nie wszyscy. Widząc te parady równości, śmiem przypuszczać, że większość pewnie nie.

Enjoy

Pink Panther ma rację. A do tego społeczeństwo jest kompletnie nieprzygotowane na coś takiego. Takie dziecko czekałoby naprawdę wiele nieprzyjemność w szkole, wśród rówieśników.

Pink Panther

Uliczka

Jestem na nie.
I wcale niekoniecznie dlatego, że taka rodzina nie jest zgodna z modelem tato-mama-dziecko. Jest inny powód, a mianowicie zacofanie naszego narodu. Myślicie, że śluby, adopcje, związki homoseksualne w Stanach są czymś dziwacznym? Nie, tam to normalne :)
A dopóki w Polsce homoseksualiści będą cierpieli z powodu nietolerancji - dopóty dzieci przez nich adoptowane będą odczuwały kilkakrotnie silniejszy ból psychiczny spowodowany otoczeniem.

Kotna

Nie mam nic do homoseksualistów ani ich związków, ale jestem przeciwna adopcji. Wiem, że coś takiego wzbudzałoby niechęć społeczeństwa, w którym związki homoseksualne są nietolerowane, takie dzieci doświadczyły szyderstw i wyśmiewania się.

wanderlust

92justyna

Sweetie

Jestem na nie, podpisuję się pod tym, co napisała Pink Panther.
I nie uznaję argumentu, że dzieci z rozbitych rodzin, wychowywane przez jedno z rodziców jakoś żyją, więc niekoniecznie zawsze musi być ten tradycyjny model mama-tata-dziecko. No tak, żyją, tylko że często wiąże się to ze śladami na ich psychice. Więc dlaczego mamy skazywać dziecko na takie doświadczenia? Homoseksualni rodzice musieliby być naprawdę mądrzy i odpowiedzialni, żeby uświadomić dziecku, że nie może być oceniane przez pryzmat tego, w jakiej rodzinie żyje. Nawet jeśli jedna para by temu podołała, dwieście innych już nie. I dzieci czułyby się pokrzywdzone. Pojawiałyby się pytania "dlaczego on może mieć mamusię a ja mam dwóch tatusiów?", "Jak wyglądałoby moje życie z mamą i tatą?".
Nie przekonuje mnie też argument, że lepiej w rodzinie homoseksualnej niż w Domu Dziecka. Po pierwsze, niekoniecznie lepiej. Po drugie, czy prawo do adopcji dzieci sprawi, że Domy Dziecka znikną? Nie.

fst

Chciałam walnąc tutaj monolog, ale w sumie wszystko zostało już wypowiedzianie przez @Sweetie.

Ewangelina

fst, to czemu to piszesz?

rvijka

SALT THE WOUND!

Ludzie, ręce mi opadają, jak was czytam. Was wszystkich. Skupiacie się na kwesti "mujeju pedały o tempora o mores" (a lesbijki? lesbijki mogą wychowywać dzieci? jak je sobie urodzą?), a pomijacie w rozważaniach kwestię regulacji prawnych, sierocińców, rodzin zastępczych.

Meh meh meh, nie mam wykrystalizowanych poglądów na tę sprawę i w zasadzie nie znalazłam jeszcze opinii, pod którą mogłabym się podpisać.
Intuicyjnie jestem na nie, ale z drugiej strony... Jeżeli dziecko traci rodziców, a krewny chcący podjąć się adopcji jest w homoseksualnym związku, niby w imię czego dziecko ma trafić do sierocińca?

[link widoczny dla zalogowanych] - taki wstrząsający artykuł o sierocińcach