Matura 2014

Ewangelina

Dzisiaj rozpoczęły się matury - testem z języka polskiego.
Pytanie do tegorocznych maturzystów: jak Wam poszło?
Ja całkowicie skopałam część pisemną, o wiele lepiej poszła mi część czytania ze zrozumieniem mimo, że i tak z tego zadowolona nie jestem.

olga

Co prawda nie pisałam matury ale kuzyn pisał i przyszedł do domu bardzo zadowolony. Rzeczywiście przyznał, że najłatwiejsza ona nie była ale z drugiej strony mogło być o wiele gorzej i uważa, że dobrze mu poszło.
Ewangelina, a co wybrałaś? Potop czy Wesele? Dlaczego uważasz, że nie poszło Ci dobrze? No i jak jesteś przygotowana do następnych części i co z angielskim? Pytam, bo nie dostałam meila a jestem ciekawa :)

Natalie

BYŁ POTOP NA MATURZE?! Dzięki Ci Boże, że to w tym roku, a nie w zeszłym! Jestem prawie w szoku.

Ewangelina

Olga, wybrałam Wesele. Uważam tak, ponieważ nie mogłam się w ogóle skupić. Nie wiem, co myśleć o kolejnych testach, a co do maila, planowałam Ci dzisiaj go wysłać i tak właśnie zrobię.

Pink Panther

Kotna

Potop nie był taki zły, dużo się dało wyczytać z tekstu. Już Wesele mnie mniej przekonało do pisania. A rozumienie było średnie.

ruda

jak wam matma poszła?

Ewangelina

M-A-S-A-K-R-A

Pozdrawiam.

olga

Ewangelina, wiesz może wcale nie jest tak źle. Może tylko wydaje Ci się, że tak źle napisałaś a wyniki dostaniesz dobre :)

Ewangelina

O, to bardzo możliwe... Chłopak mojej siostry, który za maturę z matmy otrzymał 92%, na moją odpowiedź że to była katastrofa, odpowiedział: Przecież to było banalne... szkoda słów. Koleżanka fa fejsie również tegoroczna maturzystka, napisała że ci, co zdawali, byli załamani poziomem, zaś obserwatorzy - uznali, że to było proste. I to się sprawdziło i w moim środowisku.

Pink Panther

Słyszałam, że było kilka bardzo trudnych zadań (szczególnie takie jedno otwarte z jakimś liczeniem drogi), ale niektóre podobno było proste. Niektórzy moi znajomi są zadowoleni, ale inni liczyli na więcej punktów.

Ewangelina

Dla mnie to liczenie drogi było akurat łatwe. Być może dlatego, bo jestem dobra z fizyki.

adelia

Tooo tak. Polski był dla mnie bardzo trudny, nawet czytanie ze zrozumieniem nie było najłatwiejsze, bo sporo było pytań funkcjonalnych i lekko filozoficznych, ale sobie z nią poradziłam, jeśli dobrze pamiętam - na 13 punktów, więc średnia zaliczona. Część pisemna - ozgrozo. Jak zobaczyłam te dwa tematy, to w sumie zaskoczona nie byłam. O Weselu wszyscy mówili, że będzie, a ja dzień przed maturą pisałam wszystkim, że chyba będzie Potop. Wybrałam właśnie ten drugi, bo proza jest taka fajna, że wystarczy ją dobrze streścić w wypracowaniu i mnóstwo punktów można nałapać. :)

Matma. Zadania zamknięte banalne, jak je rozwiązywałam, to się mega cieszyłam, bo miałam nadzieję, że taki będzie cały arkusz, ale jak przewróciłam stronę na otwarte, to oja. Ciężko było wyciułać wszystkie zadania na maksa, było z dowodami dziwnie sporo, a ja tego akurat nigdy nie umiałam i modliłam się, aby ich nie było, a jednak. Ogólnie nie byłam załamana, uważałam, że poszła mi nieźle, nie najgorzej, wiem, że stać by mnie było na więcej, ale w sumie - do niczego mi to nie było potrzebne.

Angielski to był banał. Największy banał, jaki widziałam. Zarówno podstawa, jak i rozszerzenie. Śmiech na sali. Podstawowy skończyłam jeszcze przed końcem tego obowiązkowego czasu, ile należy tam siedzieć i się wynudziłam. Słuchanie było proste, zero jakichś zmyłek ani podpuch, podobnie z czytaniem - wszystko jasne i klarowne, słówka banalne. Pisanie - jedyne z czym miałam problem toto, że w liście trzeba było bardzo dużo zawrzeć i trochę się rozpisałam za mocno. Słuchanie na rozszerzeniu już wymagało trochę większego zaangażowania, ale też nie było niczym specjalnie skomplikowane, podobnie jak czytanie - wystarczyło trzy razy przeczytać dokładnie tekst i bez żadnych wątpliwości znałam wszystkie odpowiedzi. Pisanie - wybrałam opowiadanie. Nie miałam ochoty na rozprawkę o prawie jazdy, trochę to nie moje rejony :).

Rozszerzenie z polskiego było prostsze niż podstawa. Bardzo przyjemnie mi się tą pracę pisało. A wybrałam temat o miastach, nie o miłości. Miasta fajne się zawsze interpretuje, można popłynąć spokojnie, bez obawy, że za bardzo się odpłynie. Rozpisałam się, nie miałam żadnych problemów z odczytaniem czegoś, wszystko też było jasne i w sumie... zero czegoś wyjątkowo ukrytego. Zabrakło mi jakiegoś wyzwania w tym rozszerzeniu :)