Znienawidzony przedmiot

Poison

Jaką lekcję lubicie najmniej?

Jenny21

Jako lekcję: niemiecki, fizykę, biologię i wf --> okropni nauczyciele :|
Jako przedmiot: niemiecki </3

Poison

Przez nauczycieli nie lubię matmy, wf-u, edb, informatyki i polskiego, a ogólnie to niemieckiego i fizyki. :3

Kamień

Prze nauczycieli to: geografia i matma
Ogólnie to: Matma i niemiecki

Tris

Przez nauczycieli: matma, chemia, biologia
Ogólnie: biologia, chemia

TutusTuus

Zawsze kochałam matematykę, ale moja nauczycielka, nie dość, że powinna iść na emeryturę, to nie potrafi uczyć. Nie wiem jakim cudem ona dostała pracę... Może moja klasa to nie sami geniusze, ale potrafimy mieć świetne oceny. Więc problemem jest nauczycielka, która pędzi z materiałem nie bacząc czy umiemy, czy nie... -_- Teraz to jest jeden z najbardziej znienawidzonych przedmiotów.

Rachunkowość! Pomijając, że to T E N przedmiot gdzie mówimy "byle na dwa", to jednak fajnie byłoby coś więcej umieć. Ale to też jest problem z nauczycielką. W dodatku wygląda jak wiedźma! o.O Serio! Zawszae ubrana na czarno... włoosy ma czarne, pomalowana na czarno, a jak się uśmiechnie, to nie masz pojęcia, czy chce cie usmażyć na wolnym ogniu, czy może dla odmiany pogłaskać po głowie i potem przywalić ci patelnią, bo: "ty tego nie umiesz" -_-

Religia. Lekcje jak lekcje. Bogu dzięki, już nie chodzę na tę błazenadę, bo przysięgam, że zamodrowałabym tego księdza, który wygląda jakby codziennie eksprymentował z żabami... Co więcej, powiem wam, że religia sama w sobie jest nawet ciekawa, ale to co w szkole... Te przeklęte 10 przykazań, Zdrowaśki i inne śmieszne "modlitwy", to aż scyzoryk w kieszeni się otwiera...

Jest chyba jeszcze jeden, ale nie mogę sobie przypomnieć...

Enjoy

Nie cierpię języków obcych i polskiego.

Pink Panther

jako lekcji nie cierpię: matmy, geografii, religii, godz. wych., niemieckiego, historii i WOS-u.
jako przedmiotu/nauki: matmę średnio, historii i WOS-u.

Urania

W szkole nigdy nie lubiłam wf-u. Kondycję mam kiepską i zawsze odstawałam od reszty na minus. W liceum znienawidziłam przedmiot jeszcze bardziej, bo nasza nauczycielka nie szczędziła sobie niewybrednych uwag w stosunku do mnie. I jak w gimnazjum byłam po prostu kimś słabszym fizycznie, tak w liceum stałam się kozłem ofiarnym. No i jeszcze non stop siata/kosz/biegi. Dyscyplin, które lubię (unihokej, tenis stołowy) mieliśmy jak na lekarstwo.

WOS. Ludzie zawsze uważali, że to lajtowy przedmiot, a ja go nie cierpiałam. No i te prasówki cotygodniowe + opinie. Napisać opinię było najgorzej - jakąś wiadomość się zawsze z netu przepisało, ale jeszcze dodać jakiś komentarz? Abstrakcja, zwłaszcza że nauczycielki naciskały na wiadomości z polityki, a to mnie nijak nie interesuje. Po prostu nie lubię tego przedmiotu, bo jestem ignorantką w dziedzinie nauk społecznych, nauczycielki odbierałam raczej neutralnie.

Biologia, bo to czysta pamięciówka, a ja jestem tego typu leniem, co nie lubi się uczyć na pamięć, bo nie widzi efektów tej pracy. Wolę rozwiązać jakieś zadanie - przynajmniej widzę efekt. Biologia jest mało twórcza.

Historia to też pamięciówka, strasznie nużący przedmiot. Nigdy nie widziałam celu w uczeniu się na pamięć co zmajstrowali ludzie kilkaset lat temu. Zawsze wiedziałam, że nie chcę wiązać swojej przyszłości z tą dziedziną, po prostu jestem człowiekiem skupionym na teraźniejszości :P

Niemiecki, prawie bym zapomniała! Brzydkie brzmienie, rodzajniki, itp. Katowali mnie tym przez pięć lat, dzisiaj nic po tym języku mi w głowie nie zostało, choć teoretycznie powinnam go umieć na poziomie B1 :lol: Przetrwałam, bo starałam się nie rzucać w oczy nauczycielowi, który dość nieciekawie prowadził lekcje.

Z tych szkolnych to chyba wszystko, choć skończyły mi się typowo szkolne przedmioty, więc w ramach usuwania przykrych wspomnień z pamięci trwałej nie widzę sensu przypominania sobie, co mi lekko zaszło za skórę.

Na studiach generalnie uczę się zgodnie z zainteresowaniami, nie muszę się już martwić biologią czy historią. Chociaż na pierwszym semestrze było parę zapychaczy typu socjologia czy prawo. Wykładowcy wiedzieli jednak, że mamy ważniejsze przedmioty i traktowali nas lajtowo. Co nie zmienia faktu, że te przedmioty mi zaniżały średnią (ich nauka wydawała mi się taka bezcelowa że nawet mi się nie chciało uczyć by mieć piątkę). No i zawsze jednak się trafi przedmiot-czarna owca. Choćby ci się podobały wszystkie przedmioty w danym semestrze, zawsze będzie taki, który lubi się najmniej, bo, np. jest trochę trudniejszy lub wredny prowadzący chciał pobić rekord w liczbie uwalonych studentów. No i u mnie to jest fizyka. No bo nie cierpię tej baby. To jej poczucie wyższości i zmienne humorki, od których zależy, czy jesteśmy na jej łasce lub niełasce :roll:

Co do nauczycieli, to kiedyś miałam nieprzyjemność mieć nauczycielkę, która potrafiła mi tak obrzydzić matematykę, że kompletnie straciłam chęci do nauki. A ja zawsze matematykę lubiłam, więc to było podłamujące.
No i katechetka z liceum. Bardzo staroświeckie i konserwatywne poglądy, nie dało się z nią nawet podyskutować, pokazać że ma się własne poglądy, bo ona potrafiła udowodnić, że są niewłaściwe.

Już chyba starczy, bo niezły referat walnęłam.

Sweetie

W sumie to tylko dwóch przedmiotów nienawidzę. Zajęć artystycznych i niemieckiego. I może jeszcze za techniką nie przepadam. Jeśli chodzi o artystyczne, nie potrafię rysować, nienawidzę siedzieć kilka godzin nad kartką i robić to, czego nie lubię, co nie sprawia mi przyjemności, tylko po to, żeby to potem pokazać pani i zaraz wyrzucić. W sumie może jeszcze byłoby to fajniejsze, gdybyśmy mieli lepszą nauczycielkę, która wiedziałaby, że sztuka to nie tylko rysowanie lub wyklejanie... Że to też taniec, muzyka, instrumenty, pisanie... Gdyby nam pozwoliła wybierać, co chcemy robić, na pewno zaoszczędziłabym sporo kredek, papieru i czasu.
Język niemiecki jak dla mnie jest okropny, ten akcent, te wszystkie rodzajniki, odmiana czasowników... Masakra. Nie lubię i nie polubię. Uczę się go od czwartej podstawówki, a potrafię powiedzieć jedynie jak się nazywam. Byle od września, w liceum już zacznę hiszpański. :3
Techniki nie lubię, bo po prostu nie ciekawi mnie ani zasada działania silnika dwu- i czterosuwowego, ani to, jak poprawnie zbudować obwód elektryczny, żeby się nie spalił.

Sheira

W-f i historia... Na tym pierwszym robiliśmy zawsze to samo... Kosz, siatka, siatka, siatka, kosz, kosz, siatka, siatka... Nudy. Jak chcieliśmy iść na fitness to nie, bo boisko wolne... A historia? Nie wiem, może po prostu nigdy nie trafiłam na dobrego nauczyciela, który potrafiłby mnie zainteresować. Lubiłam historię w czwartej klasie, ale w piątej zmienili nam nauczycielkę i zaczęło się bezsensowne wkuwanie dat... Od tamtej pory nie znoszę tego przedmiotu.

blahblahblah

Całym sercem nie znoszę biologi i wszelkiego kucia na pamięć (chyba, że wierszy). To takie miłe, że w tym roku już ją skończyłam! Z gimnazjum została mi także jakaś niechęć do geografii, dlatego zawsze zostawiałam naukę tego przedmiotu na sam koniec. Nigdy więcej. Mam jeszcze awersję do niemieckiego, gdyż mimo, że ogólnie atmosfera na lekcjach jest całkiem miła, nie cierpię tego szwabskiego języka.

adelia

Jestem na rozszerzonej biologii, ale do tej pory, to właśnie biologię lubię najmniej. Może w tym roku coś się zmieni, ale zobaczymy :D

Natalie

Nie cierpiałam matematyki, fizyki i chemii