Oceny, a rodzice

Enjoy

Czy Wasi rodzice szczególnie interesują się Waszymi ocenami. Chwalą za dobre, macie nieprzyjemności za te złe?

Pink Panther

Za dobre chwalą, z złe się tylko pytają, albo się śmieją (jeśli to EdB). Raczej nie mają do mnie o nic pretensji. W ogóle w nie nie ingerują. Twierdzą, że oceny są nieważne.
To zupełnie tak jak ja! :D

wanderlust

moi rodzice, szczególnie mama, bo ojciec od pewnego czasu w ogóle się mną nie interesuje, bardzo interesują się moimi ocenami. wbili sobie do głowy, że jestem nie wiadomo jak zdolna. dobre oceny traktują więc jak oczywistość, a za złe - przy czym zaczynają się one już od 3, nieważne o jaki przedmiot chodzi, czy jestem z niego dobra i czy zdaję maturę - bardzo się wściekają.

adelia

Moi rodzice interesują się moimi ocenami. Lubią wiedzieć, co się u mnie dzieje, ale nigdy nie robili mi wyrzutów, że mam złe oceny czy coś takiego. Wiedzą, że mi też zależy na dobrych ocenach, więc jest spokojnie :)

Natalie

Raczej się nie interesują jakoś szczegółowo, pytają tylko czasem czy dobrze mi idzie na studiach, czy ze wszystkim sobie radzę i czy nie mam problemów z zaliczeniem czegoś. Moje wykształcenie i moja sprawa czy przedmioty pozaliczam na 5 czy na 3.

Ewangelina

Moi rodzice nie mają wątów za złe oceny. Jak dostanę jedynkę albo dwójkę, mówią że każdemu może się to przytrafić. Kiedy zaś otrzymam szóstkę, to chwalą mnie przez tydzień. Wiem, to brzmi co najmniej nierealne, ale tak jest.

Enjoy

Nigdy za bardzo nie wtrącali się w moje oceny, nie miałam nieprzyjemności za złe, ale cieszyli się razem ze mną z tych dobrych. A gdy poszłam na studia na początku miałam w nich wsparcie, pocieszali, mówili żebym się nie przejmowała, że na pewno sobie poradzę, że w razie czego trzeba coś zakombinować, coś ściągnąć i trója i do przodu. :d

Poison

W gimnazjum miałam straszne problemy jak przyniosłam jakąkolwiek złą ocenę, pamiętam jak za średnią 4,6 w drugiej klasie byłam uziemiona prawie na miesiąc... Chore, chore, chore. Później, z kolejnym rokiem leciałam w dół z ocenami, w końcu chyba pojęli, że moje oceny = moja sprawa, nadal każą się przykładać, ale teraz przynajmniej bezstresowo mogę powiedzieć, że dostałam jedynkę i nie wisi nade mną szlaban dopóki jej nie poprawię i nie nadrobię innymi ocenami...

jelejeń

Moi mają wywalone na moje oceny, bo wiedzą, że i tak będę się dużo uczyła. Chociaż cieszą się z moich wyników i to jest miłe.